Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: W ciemność  (Przeczytany 8358 razy)
J.Xavier.B

*

Miejsce pobytu:
Białystok




WWW
« : Grudnia 20, 2010, 20:25:20 »


Fanów prozy Cormaca McCarthy'ego zapewne ucieszy wieść o jego kolejnej powieści w Polsce, która ma się ukazać na początku przyszłego roku, a więc tuż tuż  :rad2:.


W ciemność
(Outer Dark)





Opis wydawcy
Południe Stanów Zjednoczonych, początek XX wieku. Straszna, okrutna baśń o dziecku porzuconym w lesie. O grzechu, kazirodztwie, tragicznej nieuchronności losu.
Druga chronologicznie powieść w dorobku Cormaca McCarthy?ego (1968). Jej filmowa adaptacja weszła na ekrany kin w USA w 2009 (reż. Stephen Imwalle).


Tytuł   W ciemność
Tytuł oryginalny   Outer Dark
Autor   Cormac McCarthy
Przekład   Maciej Świerkocki
Wydawca   Wydawnictwo Literackie
Data wydania   styczeń 2011


 :faja:.

Zapisane
Bartek

*

Miejsce pobytu:
Białystok / Kraków




Nahallac

« Odpowiedz #1 : Grudnia 20, 2010, 22:22:09 »

Świetna wiadomość, zadziwiające, że tak szybko :) No i z książki na książkę okładki prezentują się coraz lepiej, poważnie myślę, by Strażnika Sadu i W Ciemność sprawić sobie jednak w twardych okładkach, mimo tego że Drogę i Krwawy Południk mam w miękkich :)
Zapisane

Duddits
Gość
« Odpowiedz #2 : Grudnia 20, 2010, 22:57:59 »

Bardzo dobra wiadomość. Widzę, że WL jedzie po kolei z CMC. Ostatnio Strażnik Sadu, teraz W ciemność, zapowiedziana jest Suttree. Coś, nic tylko się cieszyć i uszami klaskać :)
Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #3 : Grudnia 21, 2010, 09:32:34 »

Świetna wiadomość i kolejny raz niezła grafika. Taki mi się te okładki do Cormaca podobają jak mało które. :) Super, że Wydawnictwo literackie się zabrało za tego autora,bo widać, że się opłaca i pewnie już w przyszłym roku będziemy mieli całego McCarthy'ego na polskim rynku. :) Jeszcze tylko potem wznowienia książek "Przeprawa" i "Rącze konie" i będzie pięknie. :D Nie wiem jak wy, ale ja po "Drodze" i "Krwawym południku" biorą Cormaca "w ciemno" :P :D

P.s. Xavier molestowałeś wydawnictwo czy Linta, żeby wyciągnąć tę wiadomość? :P
« Ostatnia zmiana: Grudnia 21, 2010, 09:34:25 wysłane przez Ciacho » Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
Duddits
Gość
« Odpowiedz #4 : Grudnia 21, 2010, 13:29:03 »

Ta książka jest już oficjalnie w zapowiedziach na stronie Wydawnictwa Literackiego Ciacho..
Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #5 : Grudnia 21, 2010, 15:35:02 »

Dobra, nie ważne. Grunt, że jest nowy McCarthy,a intrygujący opis jak zwykle budzi duże nadzieję. :)
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
Duddits
Gość
« Odpowiedz #6 : Grudnia 21, 2010, 16:34:12 »

Dokładna data premiery to 26 styczeń (dzień później Łowca snów :D); liczba stron wynosi 270; cena w wysokości: 29,90 w miękkiej i 39,90 w twardej. Ja tym razem jak Bartek skusze się na twarda...
Zapisane
Linteath
Moderator

*




WWW
« Odpowiedz #7 : Stycznia 02, 2011, 20:04:47 »

Na stronie pojawiła się pierwsza w w polskim Internecie recenzja książki "W ciemność" :) Zapraszam do lektury!

p.s. Ja już czytam :D Powiem Wam, że książka jest po prostu "RE WE LA CYJ NA" :)
Zapisane

Duddits
Gość
« Odpowiedz #8 : Lutego 10, 2011, 10:54:08 »

Wyszedłem z psem na spacer a wróciłem z nowym McCarthym... Jak mówiłem skusiłem się na twardą wyprawę i stwierdzam, że książka wygląda bardzo ładnie. Aż chcę się wziąć do ręki i od razu zacząć czytać. Teraz tylko czekać na wznowienie Rączych koni oraz Przeprawy.
Zapisane
lagoo

*



« Odpowiedz #9 : Marca 06, 2011, 13:37:02 »

"W ciemność" była moją pierwszą książką McCarthy'ego i szczerze mówiąc... pochłonęła mnie bez miary, można by powiedzieć, że znajomość z twórczością Cormaca rozpocząłem od wysokiego C.
Potem przeczytałem 'Dziecię Boże' a teraz czytam 'Strażnika...' (wszystko w ciągu jednego tygodnia) i dochodzę do wniosku, że 'W ciemność' jest jak na razie jego najlepszą książką jaką udało mi się przeczytać.
Zapisane
Kaja

*




« Odpowiedz #10 : Listopada 02, 2011, 03:48:26 »

Wczoraj skończyłam "W ciemność". McCarthy'ego czytało mi się jak zawsze intensywnie, ale niestety bardzo szybko.
Książka jest świetna, nie ma się do czego przyczepić. Mogłabym wypisywać peany na temat jej treści. A, że nie widzę w tym większego sensu, zwrócę uwagę tylko na kilka rzeczy. Może wywiąże się jakaś ciekawa dyskusja.

Po pierwsze jak zawsze wspaniale treściwe pomimo swojej zwięzłości opisy. Nie nazwałabym ich plastycznymi - je się czuje na dotyk jak alfabet Braille'a.

Przyroda jest w centrum. Jest osią, która ustanawia rzeczywistość. Człowiek jest częścią tej rzeczywistości, porusza się w niej ze swoimi instynktami i dążeniami. Wszystko jest bardzo materialne, bardzo fizyczne. Głód, pragnienie, zimno, poczucie zagrożenia. Z tym zmagają się postaci w powieści.

Przeczytałam recenzję, w której zarzuca się autorowi, że bohaterowie są odarci ze sfery emocjonalnej, nie mają w sobie głębi i przez to stają się nieprzekonywający. Zupełnie nie zgadzam sie z tym stwierdzeniem.
W tej książce rzeczy po prostu , bez wgłębiania się w ich istotę. I są cholernie przekonujące. Czytając "W ciemność" miałam wrażenie, że oglądam prawdziwe sceny rozgrywające się tuż obok mnie. Widzę je bardzo dokładnie, z wieloma szczegółami, troche jakbym oglądała dobry dokument. Wrażenie realności jest spotęgowane przez sposób osadzenia akcji w czasie. Sceny są krótkie, urywane, często nie wiemy co działo się z bohaterem pomiędzy poszczególnymi epizodami. To stwarza poczucie, że rzeczy dzieją się tu i teraz, na naszych oczach.
Wniknięcie w myśli i emocje poszczególnych postaci to zadanie dla odbiorcy, w tym sęk. Czytelnik McCarthy'ego jest stale zmuszany do wchodzenia w skórę bohaterów. Oglądania scen z wielu punktów widzenia, stawiania się w czyjejś sytuacji. Możliwe, że właśnie dlatego nawet ci obiektywnie rzecz biorąc najgorsi nie wydają się nam godni potępienia.
Zderzenie własnego ja z sytuacjami, w których nigdy się nie znaleźliśmy i prawdopodobnie nigdy nie znajdziemy to dla mnie bardzo sensowny powód, żeby sięgnąć po książkę.

P.S. Szkoda, że w pokoju cormacowym jest tak cicho. Planuję poczytać trochę McCarthy'ego w najbliższym czasie i miło byłoby podyskutować.
« Ostatnia zmiana: Listopada 05, 2011, 16:52:14 wysłane przez Kaja » Zapisane

"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #11 : Listopada 16, 2011, 11:01:02 »

Zacząłem czytać "W ciemność" i już wyłapałem dwie ciekawe kwestie językowe, w tym jedną sam rozwiązałem, ale może służyć do rozwiania czyichś wątpliwości.

1) "złośliwe, śmiercionośne istoty podążające za nim jak androidy" (s. 21) - Cormac znany jest ogólnie z tego, że jest staromodny, nie na czasie i w ogóle. A tu nagle - androidy?! Otóż poszperałem i dowiedziałem się, że android to nie tylko robot przypominający człowieka, ale i ogólnie - humanoid, więc wszystko gra :).

2) tutaj pytanie do tych, co czytali: "próbował odepchnąć od siebie noc jak obłąkany paraklet" (s. 22). Paraklet to wg Wikipedii "obrońca, adwokat". Tam też napisali, że słowo odnosi się do Ducha Św. jako "pocieszyciela, orędownika, wspomożyciela"... Hmm, "obłąkany obrońca"? :)
Zapisane
Kaja

*




« Odpowiedz #12 : Listopada 16, 2011, 12:47:55 »

Też mnie te "androidy" zdziwiły. W końcu stwierdziłam, że pewnie Cormacowi chodziło o istotę człekokształtną i może tłumacz użył nie tego słowa. Nie wiem jak jest z popularnym rozumieniem tego słowa w języku angielskim, ale może warto było w polskiej wersji użyć jakiegoś określenia nie wprowadzającego w pierwszej chwili dezorientacji.
Zapisane

"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
Linteath
Moderator

*




WWW
« Odpowiedz #13 : Listopada 16, 2011, 17:55:27 »

Po pierwsze bardzo się cieszę, że Państwo K&K wchodzą w Cormaca, a gdy wchodzą jak w masełko, cieszę się podwójnie ;D Faktycznie, "W ciemność" można uznać za kolejne arcydzieło w jego dorobku, choć patrząc na tematykę jaką podejmuje, nie każdy strawi to tak samo. Zauważyłem, że im człowiek starszy, tym gorzej Cormaca przyjmuje. Nie wiem czy to dobrze, ale czytelnicy przynosili mi Drogę i mówili, że nie mogli jej unieść, była zbyt mroczna, zbyt ciemna i ociekająca pesymizmem.

Opisy u Cormaca to mistrzostwo świata. On po prostu potrafi tak ociosać zdanie, że zdaje się czytelnikowi, ze już lepiej być nie może. A jego porównania, metafory i sztuczki językowe są po prostu niesamowite :)

Co do przyrody - faktycznie, jest jednym z głównych bohaterów. Ale o tym na pewno poczytasz na stronie, już sporo się na temat ludzi wypowiedziało. Sudół w wywiadzie fajnie o tym gada.

Recenzja, którą czytałaś, chyba nie była dobra. Mam nadzieję, że nie była moja ;) bo ja bym się też nie zgodził z tym stwierdzeniem.

Cytat: Kaja
W tej książce rzeczy po prostu , bez wgłębiania się w ich istotę. I są cholernie przekonujące.


Tym stwierdzeniem jak dla mnie bardzo zgrabnie zamykasz i podsumowujesz wszystko :)

Cytat: Kaja
P.S. Szkoda, że w pokoju cormacowym jest tak cicho. Planuję poczytać trochę McCarthy'ego w najbliższym czasie i miło byłoby podyskutować.

Obiecuję się trochę zaangażować ;)
Zapisane

Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #14 : Listopada 22, 2011, 11:57:18 »

Ja też skończyłem W ciemność. Nie jest to tak dobra książka jak Droga, nie jest to tak wysublimowany McCarthy jak w późniejszych czasach, ale i tak wyczuwa się ten jego genialny minimalizm, który wywołuje w nas eksplozję skojarzeń, myśli i emocji.

Wniknięcie w myśli i emocje poszczególnych postaci to zadanie dla odbiorcy, w tym sęk. Czytelnik McCarthy'ego jest stale zmuszany do wchodzenia w skórę bohaterów. Oglądania scen z wielu punktów widzenia, stawiania się w czyjejś sytuacji. Możliwe, że właśnie dlatego nawet ci obiektywnie rzecz biorąc najgorsi nie wydają się nam godni potępienia.
Zderzenie własnego ja z sytuacjami, w których nigdy się nie znaleźliśmy i prawdopodobnie nigdy nie znajdziemy to dla mnie bardzo sensowny powód, żeby sięgnąć po książkę.

Bardzo dobrze ujęłaś charakterystykę postaci McCarthy'ego. Ogólnie nie lubię, jeśli bohaterowie nie mają charakteru i są szarzy i płascy, ale ten minimalizm opisu jest jeszcze głębszy niż najdokładniejsze studium umysłu postaci.

Inna rzecz: może jestem czepialski, ale wyłapałem u Cormaca jedno nie do końca logiczne porównanie :D (może nie licząc jeszcze tego wątpliwego o "paraklecie", o którym napisałem wyżej i którego nie bardzo rozumiem). Chodzi o moment, gdy Culla idzie przez moczary w lesie i otacza go rechot żab. Kiedy zbliża się w jakieś miejsce, żaby tam znajdujące się milkną, a swój rechot zaczynają te, które minął. I wtedy pada porównanie (cytuję z głowy): "jakby szedł otoczony bańką próżniową". Wiem, że mnie zjecie za czepialstwo, ale jakby był otoczony próżnią, to by nie słyszał nawet żab, które minął, i które rechoczą jeszcze przed nim - w próżni nie rozchodzą się fale dźwiękowe, bo nie ma ośrodka, w którym mogłyby się rozchodzić.

A teraz przejdę do spoilerowych rzeczy:

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Aha - i słówko o tłumaczeniu. Momentami trochę mnie drażnił dziwny dobór słownictwa, zgodnie z wieśniacką modłą wypowiedzi bohaterów, bo IMHO można było go lepiej zrobić, ale ostatecznie stwierdziłem, że i tak jest miód. A to BYNAJMNIEJ w ustach Rinthy było mega :D.

A właśnie, jeszcze jedno - książka BARDZO przywodzi na myśl "Światłość w sierpniu" Faulknera :). Proza nieco inna, ale temat bardzo podobny, no i klimat mroku ludzkiej duszy i biedoty USA sprzed 100 lat również.
« Ostatnia zmiana: Listopada 22, 2011, 12:10:53 wysłane przez Cichy » Zapisane
Paweł Mateja

*




« Odpowiedz #15 : Marca 14, 2012, 21:29:56 »

Polowałem od jakiegoś czasu w bibliotece na tę powieść i szczęśliwie ostatnio w końcu ją przeczytałem. I jestem ogromnie z tej lektury zadowolony. O wiele bardziej podobała mi się od Rączych koni i była bardziej zwięzła niż znakomity Krwawy południk, który jednak momentami męczył. Tutaj objętościowo jest w sam raz, fabuła jest nierozwlekła i czyta się ciągle z przyjemnością.

Świetne są dialogi, opisy i nastrój całości. A ostatnia scena po prostu powala.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #16 : Marca 11, 2014, 10:26:07 »

Przeczytałem i ja. Dziwna książka. Mnie osobiście nie porwała, dawkowałem ją sobie pomalutku, ale też było w niej coś przyciągającego, hipnotyzującego. Przygnębiające opisy amerykańskiego zadupia, które jednak jest dla mnie czymś tak obcym, iż książka mnie osobiście nie przytłaczała. Najlepsze momenty? Jak dla mnie - występują tuż obok siebie, na wysokości 3/4 powieści.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Motywacja postaci to rzecz, która może przysporzyć kłopotów. W tej książce rzeczy dzieją się, bo... po prostu się dzieją.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
.

Ogólnie - podobało mi się bardziej, niż "Strażnik sadu", w którym brakowało mi jakiegoś mocniejszego akcentu przy tak skonstruowanej sytuacji wyjściowej. Co łączy te dwie powieści, to obecność przyrody. I o ile w "Strażniku sadu" momentami męczyły mnie długaśne opisy, o tyle w tej powieści są one podane w bardziej wyważony sposób, niejako taktując rozwój fabuły.

Za mną trzy pierwsze powieści McCarthy'ego i wciąż nie mogę powiedzieć, że w pełni podzielam zachwyty nad jego twórczością. Ale też z pewnością sięgnę po kolejne jego powieści. Jest w nich coś takiego, że po prostu chce się do tego autora wracać. Co do jego sposobu konstrukcji bohaterów... Mam mieszane uczucia. Z jednej strony faktycznie, niezależnie od ich uczynków, człowiekowi brakuje argumentów, by ich skrytykować, potępić. Z drugiej strony - w zasadzie wszyscy bohaterowie McCarthy'ego są mi obojętni, nie wzbudzają jakichś cieplejszych uczuć, wszystko mi jedno, czy np. zginą czy nie.

Mam też wątpliwości, co do jego stylu. Jest taki nazbyt fragmentaryczny, zbyt swobodny, brakuje mi jakiejś dyscypliny. Momentami te książki przypominają mi jakiś notatnik, z luźno spisanymi rozdziałami. Można to pewnie uznać za plus, ale jak się człowiek zachwycał matematycznymi konstrukcjami w rodzaju "Rozmowy w Katedrze" Vargasa Llosy, to takie "niechlujne" podejście do narracji czaruje tylko czasami.
« Ostatnia zmiana: Marca 11, 2014, 10:28:12 wysłane przez p.a. » Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: