Strażnik sadu

(1/2) > >>

crusia:


Przemytnicy alkoholu, kryminaliści, oszuści. W zapadłej wiosce gdzieś w stanie Tennessee nietrudno natknąć się na wyjętych spod prawa, a zbrodnia sprzed lat w dziwny i zaskakująco ironiczny sposób łączy tych, którzy pozostają przy życiu. Syn zamordowanego kanciarza wierzy, że ojciec był bohaterem. Morderca zaprzyjaźnia się z chłopcem, nie wiedząc, że to syn jego ofiary, a stary Wuj Ownby nie jest świadom, czyje ciało pochował w sadzie, którym się opiekuje. Wątki trzech postaci, splatając się ze sobą, stanowią pretekst do snucia opowieści o prawdziwych wartościach, które zostały zaprzepaszczone przez industrializację.

Linteath:
Na stronie www.cormacmccarthy.pl pojawiła się najprawdopodobniej pierwsza recenzja Strażnika Sadu autorstwa Łukasza Najdera. Zapraszam do lektury :) Ja czuję się zachęcony.

Premiera dopiero 6 października, a już mi ślina wisi do podłogi prawie :)

RECENZJA

jefersik:
Dostane to na urodziny:) albo na Mikołaja :)

OKŁADKA JEST ŚWIETNA

Duddits:
Za mną już Krwawy Południk, Dziecię Boże i Strażnik Sadu. Właśnie ta ostatnia pozycja zrobiła na mnie jak na razie największe wrażenie. Być może dlatego, że im dalej w las z Cormacem tym lepiej wchodzi i lepiej rozumiem/odbieram jego sposób pisania. Pomijając samą bardzo ciekawą historię Strażnika Sadu najbardziej mnie ujął właśnie sposób pisania Cormaca. Cóż, można powiedzieć , że nie czytałem jeszcze tak dobrych porównań co uważam za największą zaletę autora jeśli chodzi o sposób pisania. Jego się nie czyta. W jego prozie się... pływa.
Sama historia jest bardzo dobra, szczególnie z perspektywy młodego Rattnera. Co ciekawe dopiero po jakimś czasie skumałem, że jego ojca zabił... Nie czytałem wcześniej opisu książki. Ogólnie wszystko mi się w tej książce podobało a w szczególności jej forma. Niedługo zamierzam przeczytać jeszcze raz Krwawy Południk. Ale przede mną świeżutko zakupiona Droga. Tak więc może po kilku lekturach Cormaca lepiej zrozumiem KP.

Ciacho:
Książka dobra, ale nie aż tak jak "Krwawy południk" czy "Droga". Debiut, to fakt, ale już widać, że od początku autor posługiwał się tym niepodrabialnym stylem. :) To co mi się podobało w tej książce to nie historia trójki bohaterów, a o dziwo! opisy środowiska. :) Losy młodego Rattnera, Syldera i Ownby'ego niby nie są zwyczajne, ale mnie jakoś nie zachwyciły. Ok, nad każdym z nich można by popłakać i poużalać się, ale to jest -jak nietrudno zauważyć- stały schemat w książkach Cormaca, w których bohaterowie nie są szczęśliwi, więc warto zwrócić uwagę też na inne rzeczy. ;) Dla mnie osobiście ta książka to te obrazy przyrody,tak nadzwyczajne, że aż momentami jakby żywe. Płynący strumyczek, opadający listek, przemykający wiatr. Człowiek po prostu czuł jakby sam się tam znajdował: oddychał tym samym powietrzem co bohaterowie, czy odczuwał na karku zmiany pogodowe. :) Ostatni raz tak bardzo podobał mi się opisy przyrody w "Najciemniejszej części lasu" Campbella. I chyba zacznę szukać więcej tego typu książek. :D Także ogólnie ok. Przyzwyczaiłem się już do stylu w jakim Cormac serwuje nam swoje powieści, nie przeszkadza mi ta odmienność, a język uważam za coraz ładniejszy. :P

P.S.:
Czy wy też macie innego rozmiaru tego "Strażnika" niż pozostałe  ?? Zdenerwowałem się jak dostałem go w swoje ręce i położyłem na półce, po czym po chwili zorientowałem się, że książka trochę odstaje od innych.  :pff4:

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona