Krwawy południk

(1/6) > >>

crusia:



Oparta na autentycznych wydarzeniach z połowy XIX wieku historia czternastoletniego chłopca, który pewnego dnia ucieka z domu od owdowiałego ojca pijaka i wyrusza na Południe. Wkracza na drogę, która przypomina podróż Dantego w głąb Piekła. To czasy bezlitosnej masakry Indian, ciemne karty w historii Ameryki, naznaczone przemocą i bezprawiem.

Duddits:
Dobra. Będę pierwszy. Na Cormaca natknąłem się przypadkiem na GWKC. Kilka osób zachwalało właśnie Krwawy Południk. Więc pomyślałem: w sumie czemu nie? No i poszedłem do księgarni...
Bałem się trochę tej pozycji. Z kowbojami miałem do czynienia jedynie w postaci Rolanda i nie wiedziałem czego mam się spodziewać po "westernie". Lubię takie filmy ale z książką to co innego.
Zacząłem czytać i szybko skończyłem ale nie dlatego, że porzuciłem lekturę a takiej przyczyny, iż pochłonąłem ją w tempie TŻW (chyba dobrze napisałem). Fenomenalny początek. Już od samego początku wyobraźnia pracuje na wysokich obrotach. Co prawda opisy krajobrazu nie są jakoś specjalnie rozbudowane ale jest to zaletą. Cormac nie bawi się w takie duperele. Od początku do końca mam twardy kawałek życia prosto z pogranicza Stanów Zjednoczonych i Meksyku.
Nie chce za bardzo spoilerować ale można jasno powiedzieć, że ta książka jest z natury zła tak jak złą naturę przedstawiają jej bohaterowie bo nawet dzieciak, który można powiedzieć jest bohaterem z przypadku nie jest święty. Może i dzieciak jest z przypadku ale na pewno nie sędzia. To on gra tu główne skrzypce. Od samego początku powieści aż po sam koniec gdy rozwala swoim światopoglądem. Ale jak się tak zastanowić to jaki może mieć światopogląd zło? Zło? Świat jest zły i taki być powinien. Liczy się tylko wojna. To ona jest cnotą. Nie sprawiedliwość i podobne pierdoły. Sam sędzia jest złem w każdym calu. Co nie jest w stanie mu się podporządkować nie powinno istnieć. A szczególnie te cholerne "ptaki".
Są książki, które cenie bardziej jak i pisarze, których prozę bardziej lubię czytać ale Cormac na pewno jest pisarzem, którego warto poznać lepiej poprzez lekturę innych książek. Sam w planie mam Drogę a później się zobaczy..

Linteath:
O tak :) Krwawy południk to samo złoooooo :D

A tak serio, to naprawdę arcydzieło i cieszę się, że McCarthy zyskuje coraz szersze grono czytelników. Czytałem już Blood Meridian, ale wstrzymuję się z recenzją do ponownego przeczytania, żeby wyhaczyć kilka cytatów i odświeżyć sobie tę niesamowitą historię i klimat. Puki co na cormacmccarthy.pl ukazała się kolejna recenzja KP, tym razem autorstwa Łukasza Najdera. Polecam :)

A Ciebie Duddits, skoroś przeczytał Krwawy Południk, zapraszam do konkursu :D

Ciacho:
Czyli chcesz nam powiedzieć w skrócie Dud, że gorąco polecasz tak? :D Ja sam się zastanawiam nad zakupem i nie wiem,czy nie zrobię tego właśnie w najbliższym czasie;opis zachęcający, cena zachęcająca (od niedawna rabat 30%), komentarze też generalnie zachęcające, chociaż tutaj ktoś mógłby jeszcze co nieco skrobnąć od siebie,żeby bardziej zachęcić. :P Np. Ty Lint.:P Zachęciłeś mnie do Drogi,zrobisz to tym razem odnośnie Krwawego południka? :D  

A powiedz mi Dud, czy też w Krwawym południku brakuje oznaczeń, działów, zanik interpunkcji, zero cudzysłowów,myślników przy dialogach itp? :) Bo tak właśnie było w Drodze i jestem ciekaw,czy taki zabieg był specjalnie zastosowany tylko w tamtej książce,czy to jest normalny styl tego pisarza. :) Jeśli samej Drogi nie czytałeś, a lubisz klimat postapokaliptyczny to gorąco polecam. Momentami dech zapiera i człowiek się wzrusza jakby sam był świadkiem tych opisywanych wydarzeń. :) A do tego zajebista ekranizacja z Viggo Mortensenem w roli głównej. ;)

Duddits:
Jasne Ciacho, że mogę gorąco Ci polecić lekturę Krwawego Południka. Nie napiszę, że ta powieść jest fenomenalna ale na pewno jest wybitna i warta wydanych na nią pomiędzy. Jest to książka do której pewnie wrócę. Choćby po to aby lepiej zrozumieć wywody sędziego. Myślę, że wszystko dobrze zrozumiałem ale warto jeszcze kiedyś poznać treść tej książki na nowo.
Co do gramatyki to jest taka jak mówisz. Mi to trochę przeszkadzało bo czasami potrafiłem się zagubić w tym co kto mówi. Można by też przetłumaczyć wszystko to co napisane jest po hiszpańsku. Nie koniecznie w samej treści książki ale choćby w nawiasach.
Linteath, wiedz że zastanawiałem się nad wzięciem udziału w konkursie. Nie jestem dobry w pisaniu recek ale spróbować nie zaszkodzi. Mam teraz wolne do czwartku więc postaram się coś skrobnąć.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona