Na tych nowych prósach jest kilka rzeczy które mi się nie podobają:
1. tak jak wymienił p.a. - trochę za duży format.
2. Grzbiet jest totalnie do dupy. Imię autora powinno być na górze, a jest na dole. Jakby było odwrotnie to ładnie by wyglądało bo wszystkie Stephen King są równiutko - ale za to różnie jest już z tytułami.
3. Blaze nijak się ma do reszty - grzbiet jest kolorowy.
4. przez to, że nazwiska są na dole wygląda to głupio na półce bo wszystkie inne książki mają nazwiska na górze.

Tyle z mojej strony.

U Prósa zawsze tak było. Jedni mają tak inni odwrotnie. Nie ma reguły. Czcionka w tytule faktycznie jest kiepska (nie tylko na grzbiecie), ale czcionka w nazwisku świetna.


No Blaze było pierwsze. Tak naprawdę seria dopiero na Blaze się wzorowała. I na początku więcej tytułów jakieś tam drobiazgi na grzbiecie miało.

Ale argument, że nazwisko jest  na dole, a tytuł na górze to w sumie bez sensu Jeżeli książki normalnie sobie stoją na półce, to co za problem położyć je 'do góry nogami' Wtedy by się nawet kierunek napisów zgadzał z albatrosowymi

lorddemon1991 buhehehe - rozwaliłeś mnie. W pewnym sensie to rozumiem, sama nie chciałabym, żeby książki stały do góry nogami, ale to już się robi tzw. 'małe,wszawe natręctwo'.

Jak położy się nowego Prósa główną okładką do góry, to wtedy napis na grzbiecie jest do góry nogami. I to jest ten sam motyw. Przyznam, że nieco mnie to irytuje, ale problemu z tego robić nie będę.
W moim przypadku, gdy mam kilkanaście nowych Prósów na półce i mogą stać, a nie leżeć - wygląda to bardzo ładnie.
Blaze faktycznie odstaje od reszty, ale to mi akurat zupełnie nie przeszkadza.

Są gusty i guściki - format moim zdaniem idealny.

Do tego to powinni okulary dawać gratis.


Do Prósa to już był czas się przyzwyczaić, bo od zawsze jest tak na grzbietach.

Ech, ta dzisiejsza młodzież Klejonego Ambera Wam trzeba, to przestaniecie narzekać W tamtych czasach to człowiek musiał każdą stronicę delikatnie przewracać

Ja to już wygodnicki jestem i muszę mieć większy format i czcionkę.


Hahaha z Miasteczka Salem to mi kartki się wysypały po kolejnej przeprowadzce, bo leżało na dnie pudła i klej się wykruszył od ciężaru książek. Misery przy pierwszym otwarciu wypadło  z okładki jak by to była obwoluta.