Gotham Cafe

Od dłuższego czasu zastanawiam się nad tym jaka jest najlepsza, najładniejsza seria wydawnicza jaka ukazała się w naszym kraju....No i właśnie w tym temacie chciałbym prosić Was o zdanie.
Jakbyście mieli wybrać taką serie-jedną z poniższych, to jaka by to była i dlaczego?

Serie:
1.Prima-twarda, obwoluta
2.Amber-stare, ale jare  ;)
3.Wydanie klubowe z świata Książki
4.Albatros-nowa szata, białe grzbiety
5.Prus-twarda
6.Prus-nowa szata, czarne grzbiety
7.Prima-żółte pockety
8.Prus-czarno-białe pockety

Zachęcam do wypowiedzi  :)

Trochę zmodyfikuję jeszcze tę ankietę :D

jak uważasz ;) Można by dodać jeszcze odnośniki do poszczególnych serii, ale nie chciało mi się to już robić.

Prus w nowej szacie z czarnym grzbietem. Najprzyjemniej mi się czyta te książki.

1.Prószyński i Ska (okładki Vincenta Chonga) - za łąd i porządek i za bez przepychową kolorystykę no i za Chonga :D
2.Amber - podobają mi się niektóre wydania, te stare mają w sobie to "coś" :)
3. Świat ksiazki :)

Pozostałę mniej wiecej podobają mi sie na takim samym poziomie.

Możesz samodzielnie założyć taki wątek przez wysłanie nowej ankiety. Tylko róbcie tak by nie trzeba było poprawiać :D A ja się nie mogę zdecydować, którą serię najbardziej lubię. Chyba twarda Prima najlepsza, ale nowe Prósy też są genialne.

W sumie to mam problem.
Najlepsza seria to nowe Chongowe prósy. Nie dość, że super graficznie, to jeszcze dobra czcionka/papier. Ale najładniejsza to jednak stara dobra prima. Świetny klimat moim zdaniem posiada. Z tym, że do czytania nie jest ona wygodna.
No ale skoro tak zostało sformułowane pytanie to wybieram nowe prósy...

Nowe Prósy, co prawda zarąbiaste są w twardej, ale te czarne i jeszcze z grafą Chonga przodują i tutaj nie ma wątpliwości. :D

Amber :D Przez sentyment.

Waham się pomiędzy nowymi albatrosami a nowymi prósami. Szkoda, że nie można zaznaczyć dwóch ;D choć w sumie jak tak patrzę na półkę, to seria jako całość to podoba mi się u Prószyńskiego najbardziej. Więc zaznaczam to :)

Bez najmniejszych wątpliwości Prós z grafikami Chonga. Jest to wg mnie jedna z najlepszych serii wydawniczych na rynku. Uwielbiam prace tego gościa ;)

Przez sentyment zagłosowałem na Amber, chociaż okładki Chonga są chyba rzeczywiście najlepsze:) Może inaczej: zagłosowałem na Amber nie tylko ze względu na Kinga (bo akurat tu zdarzały się kiepskie rzeczy - np. "4 po północy"), ale za całkokształt, za okładki Mastiego i Herberta:)

A gdzie odpowiedź "Świat Książki - twarda oprawa, jedynie Mroczna Wieża"? ;) Wiem, wiem, za mało by nazwać to serią. Waham się, czy oddać głos, bo to zdecydowanie najporządniej wydane książki Kinga w Polsce, może tylko Miasteczko Salem i Sztorm Stulecia wzorowane na zachodnich wydaniach są w stanie im dorównać.

A gdzie Prima z Twardą? Ona jest najlepsza. Dopiero po tym Chong.

Cytując klasyka napiszę, że "pytania są tendencyjne", bo nie ma opcji Primy w twardej z obwolutami, ani nowej serii komiksowej - która bardzo mi się podoba wizualnie, ani serii MW - ŚK bez obwolut w lakierze i twardej, albo B5 z Prósa, czyli tych które mi się podobają najbardziej.

Z tych wybranych tutaj to zdecydowanie Amber.

Cholera była taka opcja i gdzies ja zgubiłem przy modyfikowaniu :-) Zaraz dodam. A sam nie głosowałem jeszcze bo się waham między Chongiem a twardą Primą.

A ja jakoś nie przepadam za twardą Primą. Tzn. fajnie, że twarde, że obwoluta, ale same ilustracje okładkowe...Niektóre są wręcz brzydkie (np. "Sklepik z marzeniami"). Z drugiej strony, tak sobie patrzę teraz na blog nobody_fun, bo niektóre z tych okładek zatarły się w mojej pamięci...Pozytywnie kojarzyłem tylko "Desperację", ale widzę, że parę innych też trzyma poziom.

Chyba przy tej modyfikacji głosy na Amber przeszły na Klub Świat Książki :o

Tak jest. Głosowałem na Amber,a przy tej pozycji widnieje "0".

Już zmienione :D

Co się tyczy twardej Primy to ja trochę nie lubię grzbietów. Same okładki są fajne, do tego twarda oprawa, obwoluta. Miód. Ale grzbiety i ogólnie ten spikseliozowany deseń służący za tło mnie drażni. Znacznie bardziej lubię ostatnie 4 książki, które ukazały się już w innej szacie graficznej.

No pojawiła się twarda Prima i jest oddany głos. Chociaż mam 2 tylko książki z tej serii to jak kiedyś tylko zobaczyłem te tomy w realu to od razu się zakochałem :)

Mando, te "4 ostatnie" to m.in. "Desperacja" i "Regulatorzy" (do tego pewnie "Skazani na Shawshank" i... nie wiem. "Martwa strefa"?)? Bo jeśli tak, to mam podobne odczucia. Wygląda to jak taka toporna tapeta z windowsa;)

Kurcze nie spodziewałem się takiego odzewu, ale fajnie, że mnie mile zaskoczyliście ;) ;)
Nawiasem mówiąc dzięki Mando za małą modyfikacje. :)
To teraz moja opinia: dla mnie najładniejsza bez dwóch zdań jest seria z Primy w obwolucie.Nawet jak teraz tak patrze na kolekcje to najładniej się prezentuję na półkach.Na drugim miejscu postawiłbym Klubowe wydanie Świata książki.Szkoda tylko, że nie zdecydowali się wydać więcej książek w tej szacie, np. koło 30-40 dopiero by robiło wrażenie :D

Dodałem dwie nowe serie do opcji odpowiedzi w ankiecie:Nowa seria komiksów z Albatrosa(MW) oraz Prószyński i S-ka(format B5)

Coś namieszałeś (tym razem ty) znowu :D Amber zniknął a miał już chyba te 4 głosy.

Ach ten system i te całe programy :D jedno się doda,a drugie znika ;)
I jednak podarujemy sobie te dwie dodatkowe odp bo trzeba by było pisać pozostałe i za dużo by tego wszystkiego było i zrobiłby się mętlik :)

Coś za bardzo kombinujecie koledzy. Nie widać tego co pisał pływus, a dla mnie, poniekąd jako zgorzkniałego Kingowego dziada, bolesna prawda jest taka, że te komiksy, to najlepsza seria wydawnicza. ZAWSZE, ale to zawsze marzyłem o takich oprawach książek, z tłoczeniami i lakierem.
Nie przepadam za komiksami, bo ja jedynie Thorgala toleruję, ale jak widzę te komiksy to... krew mnie ze złości i zazdrości zalewa.

Prima jest zaraz za tym, bo jak na wydania sprzed 20 lat to są super. To ja teraz proszę mój głos przenieść z Ambera na twardą Primę.

Ponieważ jestem ignorantem, a na dokładkę nie wstydzę się pomyłek w osądach, to mogę sobie pozwolić na luźną uwagę że zwycięża nowy Prós bo wszędzie go pełno, a reszta opcji jest dla niektórych tak egzotyczna jak ebola.

Hehe, może tak -autor ankiety mógł w pierwszym poście dać adres do Twojego bloga, bo sam też niektóre serie musiałem sobie przypomnieć:) Akurat nie twardą Primę, bo ta pojawiła się na rynku, gdy wchodziłem w świat Kinga i chcąc-nie chcąc mam gdzieś połowę tej serii na swojej półce.

Może i racja, ale ciężko nazwać dwa komiksy serią wydawniczą. Tak samo nie uważam by na miano serii wydawniczej zasługiwało nowe Salem i Sztorm z Prósa. To były przymiarki pod nową serię, która ostatecznie nie powstała. Bo w takim wypadku można by wiele "serii" jednoksiążkowych też zrobić. Teoretycznie mógłby jeszcze być Zysk i S-ka, ale 3 książki (zresztą wydane w ogólnej serii wydawniczej dla tego wydawnictwa) też nie są serią wydań zrobionych konkretnie pod Kinga.

... i jeszcze wydawnictwo "Dama" :) Swoją drogą szkoda, że nie wydali więcej książek Kinga - bardzo lubię ich bodaj drugie wydanie "Smętarza dla zwierzaków".

Hehe, a na Zysk i tak nikt by nie zagłosował...podobnie jak na Phantom Press :)

Cztery książki :P

Ale na blogu to jest moje widzimisię jeśli chodzi o serie, bo jest tak jak napisał Mando. Ciężko uznać za serię 3 pozycje w B5, z czego jedna jest w miekkiej a dwie w twardej oprawie. Nie dzieliłem Ambera, bo tam są po 3 książki w jednej serii wydawniczej, a Oczy Smoka, jako jedyny w serii Fantasy.
Dzielę za to pockety z Albatrosa, aż na 3 serie - z kolorowym, jednolitym i "biedronkowym" grzbietem.

Marne więc to kompendium wiedzy wydawniczej, raczej ciekawostka jak różnią się poszczególne wydania i co wyszło w jakiej szacie.


Racja, ale jak się ukaże wszystko co jest w planach to.... :)


No takich absolutnie Kingowych, to chyba można jedynie u Prósa szukać, bo Seria Pi, czy pockety, to po prostu masa tytułów nie tylko Kinga, tak samo Zysk, Amber. Chociaż w Prósie pockety to też inni autorzy w takiej samej szacie graficznej.

Chyba za mało popularny jest King, żeby posiadał swoją indywidualną serię wydawniczą u kogoś.


Phantom... heh, ale są legendą wydawniczą, można nie wiedzieć kto co wydał, a ich dwie pozycje Kinga każdy zna :)

Mi np. bardzo podobała się okładka "Podpalaczki" z Phantom. Była to moja pierwsza książka Kinga, może dlatego. Ale jakoś tak wyglądała no... fajnie.

No, może zła nie była, gdyby ją tak wyrwać z kontekstu. Na pewno o wiele lepsza od tzw. "Strefy śmierci". Tyle, że projekt ten nie miał kompletnie nic wspólnego z książką i coś mi świta, że zerżnięto go z innego horroru, ale nie pamiętam teraz tytułu.

Co do Zysku, to wiadomo...mistrzowie złych okładek. Cała ta ich seria...Kameleon? Cóż...weźmy "Bastion" - odtwarzam z pamięci: maska gazowa, jakaś flegma a wszystko wyłożone tak, jakby ktoś aukcję na allegro robił;) Zresztą ich okładki Mastiego też na ogół były tragiczne.

Gdyby był ranking na najgorszego wydawcę, to Iskry by ostro powalczyły z Phantom Pressem. Tego kolesia który mi przypomina Segala i ta niby  yyy   zakładka, skrzydełko - majstersztyk brzydoty.

Tuż zaraz okładka Jasności - no nie wiem jak mocne dragi ktoś brał, ale przesadził, bo coś takiego nie da się na trzeźwo narysować.

Rodzynem niezłym też jest okładka Oczu Smoka z Ambera.

Ja bym aż tak ostry nie był dla Zysku biorąc pod uwagę tamte gnioty. Kalkulator, stoper, czy maska i budyń, nie wypadają tak źle.

W sumie racja, ta "Jasność" faktycznie była paskudna. Zdążyłem zapomnieć o tej okładce, bo chociaż przed laty wypożyczyłem z biblioteki właśnie to wydanie, to na półce stoi Prós. Ale wydaje mi się, iż na te okładki można popatrzeć z pewnym rozczuleniem nawet, bo to początki były i wiele rzeczy z początku lat 90. z dzisiejszej perspektywy prezentuje się dość nieporadnie (fajnym kabaretem są np. stare polskie reklamy). Natomiast Zysk chyba po dziś dzień robi kiepskie okładki. Pewnie, że nie tak kuriozalne, jak "Jasność", ale po prostu słabe.

Zgodzę się z Tobą. Dla mnie niektóre wydania są bardzo egzotyczne. Nie ma się co dziwić, skoro w tamtych czasach biegałam w pieluchach, albo czytałam 'Kubusia Puchatka'.
Zawsze gustowałam w nowych, a nie używanych książkach - w związku z czym starsze wydania widziałam na ogół na zdjęciach i wtedy również szczególnie nie przykuwały mojej uwagi. I wcale nie czuję się z tym źle  :)

Przechodząc do sedna sprawy - głosowałam na Prósa z okładkami Vincenta, które bardzo mi się podobają.
Do tego naprawdę są wygodne, książka nie składa się i nie muszę się z nią 'siłować', a czcionka i papier również mi odpowiadają. Na to zwracam uwagę.

To prawda, chociaż jak myślę o czytaniu w ten sposób tych Kingów, to czuję zimny dreszcz... Przecież każda książka przeczytana w ten sposób będzie miała od razu połamany grzbiet... To nie Dukaj, gdzie wszystko jest niemal pancerne i książka nawet czytana na stole przy pełnym otwarciu nie ucierpi. Mam złamany grzbiet Ręki Mistrza, bo pożyczyłem i został tak właśnie potraktowany :/

A ja serio nie wiem co trzeba by zrobić z nowymi Prósami by połamać w nich grzbiet. Może faktycznie sam dbam o to zbyt przesadnie, ale żadnej innej serii nie czytało mi się tak wygodnie. Nie wiem czy to przez format, ale książki z tej serii można bez problemu nawet właśnie położyć na czymś całkowicie otwarte i nie ma mowy o złamanym grzbiecie (choć zaznaczam, że z tej serii czytałem tylko dwie książki i obie należały raczej do cieńszych pozycji).

A ja mam nowych Prósów coś ok. 11-12 sztuk i nie mam połamanych grzbietów. Naturalnie książka była rozkładana, a nie wyginana. Ja również nie lubię połamanych grzbietów, ale w tym przypadku nie musiałam się o to martwić. One same się rozkładały jak należy :)

Sam mam tylko 3 książki nowego Prósa (cóż, niestety zaopatrzyłem się wcześniej - niestety, bo chętnie wymieniłbym Prósa z okładkami Kopalskiego - poza kilkoma pozycjami - na Prósa z okładkami Chonga) i nie powiem, pod tym względem, o którym tu piszecie, dobrze  się je czyta. Ale z drugiej strony dla mnie taki format jest ciutek za duży.

Aa, i jeszcze jedna rzecz mi się w tych wydaniach nie podoba: czcionka na grzbiecie. Zdecydowanie za duża i jakaś taka pokraczna. Pod tym względem stary Prós jest lepszy.

Na tych nowych prósach jest kilka rzeczy które mi się nie podobają:
1. tak jak wymienił p.a. - trochę za duży format.
2. Grzbiet jest totalnie do dupy. Imię autora powinno być na górze, a jest na dole. Jakby było odwrotnie to ładnie by wyglądało bo wszystkie Stephen King są równiutko - ale za to różnie jest już z tytułami.
3. Blaze nijak się ma do reszty - grzbiet jest kolorowy.
4. przez to, że nazwiska są na dole wygląda to głupio na półce bo wszystkie inne książki mają nazwiska na górze.

Tyle z mojej strony. :)

Mi to się jeszcze stare poketowe "ptaki" podobają bo i to poręczne i wygodne, i szybko oraz przyjemnie się czyta, szata graficzna nie zachwyca ale i tak w porównaniu do ostatnio wydanych przewyższa je o głowę  ;)

U Prósa zawsze tak było. Jedni mają tak inni odwrotnie. Nie ma reguły. Czcionka w tytule faktycznie jest kiepska (nie tylko na grzbiecie), ale czcionka w nazwisku świetna.


No Blaze było pierwsze. Tak naprawdę seria dopiero na Blaze się wzorowała. I na początku więcej tytułów jakieś tam drobiazgi na grzbiecie miało.

No dokładnie świetna.


No może i tak, szkoda, że tego nie pociągnęli dalej, bo wygląda to dość średnio.

Ale argument, że nazwisko jest  na dole, a tytuł na górze to w sumie bez sensu :D Jeżeli książki normalnie sobie stoją na półce, to co za problem położyć je 'do góry nogami' :D Wtedy by się nawet kierunek napisów zgadzał z albatrosowymi ;)

Niby problem żadne, ale chyba lepiej, żeby stały normalnie niż do góry nogami nie? :D przynajmniej dla mnie. Co to za zabawa jak wyciągam książkę jeszcze ją obracać?:P

lorddemon1991 buhehehe - rozwaliłeś mnie. W pewnym sensie to rozumiem, sama nie chciałabym, żeby książki stały do góry nogami, ale to już się robi tzw. 'małe,wszawe natręctwo'.

Jak położy się nowego Prósa główną okładką do góry, to wtedy napis na grzbiecie jest do góry nogami. I to jest ten sam motyw. Przyznam, że nieco mnie to irytuje, ale problemu z tego robić nie będę.
W moim przypadku, gdy mam kilkanaście nowych Prósów na półce i mogą stać, a nie leżeć - wygląda to bardzo ładnie.
Blaze faktycznie odstaje od reszty, ale to mi akurat zupełnie nie przeszkadza.

Są gusty i guściki - format moim zdaniem idealny.

No ale ja lubię jak coś ładnie wygląda (a dokładnie książki). Taki już jestem i to już takie moje "małe, wszawe natręctwa" :D:D

Do tego to powinni okulary dawać gratis.


Do Prósa to już był czas się przyzwyczaić, bo od zawsze jest tak na grzbietach.

Przesadzasz, jak się ściągi do budy robiło to jeszcze mniejszą czcionką i człowiek dawał radę. :D Poza tym w porównaniu do obecnego Albatrosa jest wygodna, bo przy czytaniu tej serii za każdym razem się denerwuje,gdy nie mogę tego jak Prósa położyć normalnie ,żeby mi się ani nie zamknęło ani nie rozleciało.   :pff4: Pamiętam jak dziś, jak mi ciśnienie skoczyło ,gdy mi się "Wilki z Calla" lekko obluzowały  :]

Ech, ta dzisiejsza młodzież ;) Klejonego Ambera Wam trzeba, to przestaniecie narzekać ;) W tamtych czasach to człowiek musiał każdą stronicę delikatnie przewracać :)

Tak, tato :P

Ja to już wygodnicki jestem i muszę mieć większy format i czcionkę.


Hahaha z Miasteczka Salem to mi kartki się wysypały po kolejnej przeprowadzce, bo leżało na dnie pudła i klej się wykruszył od ciężaru książek. Misery przy pierwszym otwarciu wypadło  z okładki jak by to była obwoluta.